...dosc dziwny ten moj dzien dzis...nie dosc, ze poszlam spac o 5.00, i wstalam o 11.00, to dzien toczy sie dosc dziwnie
...myslalam ostatnio, ze to moj samochod jest mega nie OK, bo cos sie grzeje itp...a okazalo sie OK, mamy samochod jednak jest chory...czego ona w ogole nie podejrzewala...alez zamiana miejsc...ale to glupoty...nie o tym chcialam pisac...choc przyznam, ze dostrzegam tu usmiech losu, naturalnie chodzi mi o to, ze moj jest sprawny, a nie ze mamy jest niesprawny...
...dzis mam wrazenie, ze kierowcy jezdza jak poglupiali...albo altruistycznie wpuszczaja kogos przed siebie, co skutkowalo dzis na skrzyzowaniu tym, ze auto przecinajac 3 pasy stanelo w poprzek, bo nie mialo juz jak dalej jechac...zajelo tez moj pas, wiec mimo zielonego swiatla nie moglam dalej jechac...potem jacys kierowcy cos na mnie krzyczeli mimo, ze nie stwarzalam zagrozenia, tylko, ze oni tak niepewnie jezdza...porazka...
...choc najciekawszym wydarzeniem dnia jest zawartosc skrzynki na listy...kiedy bylam w centrum wstapilam do kiosku aby sprawdzic jakie to babskie gazety wyszly juz na grudzien...okazalo sie, ze tylko elle...odstraszyla mnie cena 7.40...wiec zapominajac o gazecie pojechalam do domu...teraz zachcialo mi sie jesc...od niepamietnych zcasow zrobilam sobie dwa kromalki z serem/wedlinka/jajkiem/pomidorem/korniszonem/keszupem...a potem jak zjem, pomyslalam sobie, ze zamarzylo mi sie czytanie ksiazki tudziez prasy i skubanie czarnego brudzacego slonecznika...celem udalam sie do warzywniaka...
...I TU PUNKT KULMINACYJNY...w skrzynce na listy ku mojemu zdziwieniu znalazlam....UWAGA....ELLE na grudzien...pomyslalam, ze moze listonosz sie machnal...ale jak byk wypisz wymaluj na adresie moje imie i nazwisko :-))...najpierw sie mega ucieszylam, a potem jeszcze bardziej, myslac, ze mega bym sie wsciekla, gdybym wczesniej kupila to elle :-)))...niezle co?...