wrz 24 2004

a propos


Komentarze: 2

...jesli chodzi o dzien bez samochodu, to wytrzymalam caly...po czym musialam odwiezc auto na parking...

...dzis ide z kotem na szczepienie...chcialam mu smycz zalozyc, zeby bylo porzadnie, a nie w plecaku na rekach...wiec...zalozyla ta smych czego wynikiem bylo zmasakrowanie moich palcow i rak prze kocie pazurki...a potem...robil na tej smyczy dziwne wyskoki, jakby sie chcial uwolnic...cos jak wyskok filipa z konopii (zielski watek)...po czym zrobil "kot zdechl" zamknal oczy, wyciagnal lapy i moglam go tak ciagnac...a on nic :)) wygladalo to przekomicznie...

leoanne : :
30 września 2004, 18:17
...moja chetnie wchodzi do czegos na kaształ \"klateczki transportowej\".. tylko ze jak z niej juz wylezie u weterynarza.. nie ma przebacz.. dlatego pani doktor kazała mi przychodzic z nia na wszelkie szczepienia.. tylko w godzinach miedzy 16 a 17.. wtedy jest takze pan doktor i oboje to moze sobie jakos z \"julka\" poradza...
gośka
24 września 2004, 15:37
i ciagnelas? haha, po ulicy jakos?

Dodaj komentarz