17.09.2008 23:02
Komentarze: 0
...Doszlam do wniosku juz niejednokrotnie, ze krojenie czegos w kuchni mnie uspokaja...maksymalnie...do tego stopnia, ze ogarnia mnie bezmysl istnienia, bezmysl tworczy...kompletna pustka...gdzieniedzie tylko jakas mysl zaswita i czuje sie od razu jak Neo z Matrixa w bialym pokoju czekajac na agenta, ktory go niechybnie zabije...kroilam dzis "materialy" na leczo :)...oczywiscie umieszalam tego jak dla pulku wojska...
...rzadko kiedy pije piwo...raczej zdecydowanie naduzywam wina, ale dzis otworzylam krombacherka przywiezionego jeszcze z Berlina...pies jak zwykle udawal, ze sie do mnie przytula i korzystajac z okazji zamoczyla jezora w szklance...pozwolilam :)...
...jutro wypad wo stolycy...spotkanie z (wow) Elzbieta Dzikowska...taaaaa, ta od Tony'ego Halika :) jedziemy do jej domu aby wybrac material zdjeciowy na wystawe plenerowa...zastanawiam sie nad tym, czy powinnam sie emocjonowac...wszakze to bohaterka z mojego dziecinstwa...ikona!! jak teleranek, 5-10-15 i kino familijne z autostrada do nieba :)...zobacze jutro... :)
...a potem ciag dalszy wrazen, bo korzystajac z okazji bycia w wa-wie i posiadania zaproszen (szt.2) na wystawe Yoko Ono "fly", wlasnie na nia idziemy :) hahah...mamy jedno podwojne zaproszenie do ohandlowania...DŻAST KIDDING...wrocimy zrypani ok. 3 rano do domu :(...a potem normalnie do pracy...
...tym czasem zmeczonam i chyba czas zapakowac sie z psem do wyra...mam nadzieje, ze juz niedlugo bede sie kladla obok M., ktory nie bedzie mnie przytulal, bo wlasnie czyta ksiazke :) DRAN :)))...
Dodaj komentarz