Piątkowy wieczór, dworzec PKS w Opolu. Kilkanaście osób czeka na autobus, w tym matka z trzy- lub czteroletnią Wiktorią. Śliczną pulchną szatynką, która postanowiła się zabawić. Na początek zainteresowała się siedzącym około 20-letnim mężczyzną. Podeszła do niego, spojrzała głęboko w oczy i... opluła. Ten poprosił, by wróciła do matki. Został znów opluty. Widząc, że na pomoc blond mamy spowitej w różowości nie ma szans, wstał i odszedł kilka metrów dalej.
Wiktoria rozglądnęła się za kolejnym obiektem, najpierw jednak wbiegła na plac manewrowy i wskoczyła do kałuży, mocząc się po pas. Mama ze spokojem przywołała ją do siebie. Na nic. Wiktoria potrzebowała kolejnej ofiary. Tym razem padło na kobietę w średnim wieku. Dziewczynka podeszła do niej i niby przypadkiem stanęła na nogę. Ani matka, ani kobieta nie zareagowały. Wiktoria spojrzała na kobietę badawczo i tym razem kopnęła z całej siły. Napastowana poprosiła, by tego więcej nie robiła.
Matka nie zareagowała. Doprawdy, bałem się, że usłyszę: „Wiktoria, nie kop pani, bo się spocisz”.
ak" ...